W sobotni poranek 12 września 2015 roku grupa przyjaciół i sympatyków Muzeum Ziemi Mogileńskiej wyruszyła na krajoznawczą wycieczkę zorganizowaną przez prezesa Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Ziemi Mogileńskiej w Mogilnie z siedzibą w Chabsku Annę Mazurkiewicz, Trasa nie była zbyt długa ani męcząca, ale bardzo ciekawa.
Najpierw pojechaliśmy do Parchania, starej wioski położonej
Zwiedziliśmy także Izbę Pamięci poświęconą gen. Sikorskiemu patronowi miejscowej szkoły podstawowej. Opiekunka Izby nauczycielka tej szkoły opowiedziała nam o pamiątkach zebranych w Izbie. Znajdują się w niej kopie dokumentów, zdjęcia, replika munduru, książki napisane przez generała i wiele drobiazgów. Na zakończenie naszego pobytu w Parchaniu zrobiliśmy przerwę kawowo-herbacianą. Wyjeżdżając z Parchania obejrzeliśmy jeszcze dworek generała. Wódz Naczelny i premier Rządu na Uchodźctwie kupił w roku 1923 posiadłość rolną w Parchaniu liczącą Po opuszczeniu Parchania skierowaliśmy się do Markowic, wsi położonej między Inowrocławiem i Strzelnem. Wieś wzmiankowana już była w roku 1215. Była to wieś włościańska, a obecnie popegeerowska. Swoją sławę zawdzięcza kultowi figurki Matki Boskiej z Dzieciątkiem Królowej Miłości i Pokoju Pani Kujaw. O Sanktuarium opowiadał nam proboszcz markowickiej parafii Jacek Dziel. Gotycka figurka z połowy XV wieku trafiła do norbertanek w Strzelnie z klasztoru w Trzebnicy na Śląsku. Figurkę Matki Boskiej z dzieciątkiem wykonaną z drewna lipowego przywiózł franciszkanin Michał Widziński ze Strzelna w roku 1630.WStrzelnie wówczas panowała cholera. Umieszczono ją we dworze markowickim, który należał do Andrzeja i Heleny Bardzkich. W tym czasie chora córka Bardzkich Marianna cudownie wyzdrowiała. Bardzcy ufundowali drewniany kościółek, w który umieścili później figurkę. Przez lata trwały starania za uznanie cudów, bowiem nastąpiły kolejne uzdrowienia. Biskup zwołał wówczas komisje do zbadania cudów Potwierdzono wówczas cudowne uleczenia 32 osób. W Markowicach ufundowano klasztor. Początkowo osiedlili się tu bernardyni, a nieco później karmelici trzewiczkowi. Norbertanki chciały zabrać z powrotem figurkę do Strzelna jednak członkowie komisji, która miała się tym zająć, zachorowali i nie dotarli do Markowic. O pozostaniu figurki w Markowicach zdecydował biskup włocławski Maciej Łubieński., miał bowiem powiedzieć, że jeżeli panująca wówczas burza ustanie to figurka zostanie. Tak też się stło. Wybudowano murowany kościół w roku 1710. W latach 1754-64 dobudowano wieżę. Natomiast w roku 1977 przeorientowano kościół i przebudowano wnętrze. Tak więc od połowy XVIII wieku Markowice zostały uznane oficjalnie Sanktuarium. Karmelici trzewiczkowi byli w Markowicach do roku 1825 roku – do kasacji zakonu. W roku 1921 przybyli tu misjonarze oblaci, którzy podjęli się trudu ratowania klasztoru. W roku 1924 erygowana została parafia. W czasie wojny Niemcy chcieli wywieźć figurkę do Berlina, ale dwaj zakonnicy wykradli figurkę i tak ją ukryli, że nawet wojskowe psy jej nie znalazły. Podczas okupacji Niemcy zorganizowali w kościele magazyny. 27 czerwca 1965 roku Prymas Polski kardynał Stefan wyszyński koronował figurkę koronami papieskimi. Przepiękny jest wystrój kościoła barokowo-rokokowy .W ołtarzu głównym umieszczono figurkę Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Uwagę zwraca także ołtarz z prorokiem Eliaszem – symbolem karmelitów. Również ambona ozdobiona jest wizerunkiem Eliasza. W jednej z kaplic znajdują się przepiękne oryginale feletrony.. Organy zbudowane są także wg reguł barokowych. To właśnie na nich wykonywane są koncerty w miesiącach letnich. Ze względu na coraz mniejsze powołania zamknięto Niższe Seminarium Duchowne, a oblaci przenieśli się m.in. do Poznania. W lipcu 2015 roku papież Franciszek wyniósł kościół markowicki do godności Bazyliki Mniejszej. Zwiedziliśmy także Muzeum, w którym znajduje się wiele ciekawych eksponatów związanych z historia miejscowości, kościoła i klasztoru. Uwagę zwracają przepiękne ornaty, a także portrety trumienne, zwłaszcza Bardzkich. Po zakończeniu zwiedzania, zatrzymaliśmy się na dłużej w ogrodach przylegających do budynków poklasztornych i poseminaryjnych. Tutaj w miejscu przeznaczonym na ognisko posililiśmy się pieczonymi kiełbaskami, wymieniając wrażenia. Długo i szczegółowo można by opowiadać o pięknie markowickiego Sanktuarium, ale najwięcej wrażeń pozostawia zawsze pobyt w danym miejscu. Po prostu trzeba tu być. Tekst i zdjęcia Elżbieta Sobkowiak